Na Koh Samui byliśmy tydzień. Pierwszy plan był taki, że zostaniemy tam dłużej, tylko przeniesiemy się w inną część wyspy. Jednak na miejscu stwierdziliśmy, że zobaczyliśmy co chcieliśmy i przeniesiemy się na inną wyspę! I o tym właśnie będzie ten wpis 😉
Co najbardziej podobało mi się podczas podróży po Tajlandii? Bez wahania odpowiadam: Koh Tao! Ta mała wysepka to raj na Ziemi. Inna sprawa, że to najlepsze i najpiękniejsze miejsce na świecie do nurkowania i podziwiania żółwi i rekinów, z których wyspa również słynie. Ale od początku! Jak się dostaliśmy na Koh Tao? Z Koh Samui płynęliśmy dwie godziny łodzią Lomprayah, z godzinną przesiadką na Koh Phangan (wszystko załatwialiśmy już na miejscu i płaciliśmy po 600 baht od osoby). A co to były za widoki! Mnóstwo maleńkich, uroczych i bezludnych wysepek.
Mimo tak pięknie rozpoczętego dnia, reszta nie była tak miła, choć z perspektywy czasu to jeden z lepiej spędzonych dni podczas naszej podróży. W końcu to przygoda! A co takiego się stało? Po kolejnej godzinie jazdy po stromych górskich drogach, na pace samochodu terenowego, dotarliśmy do naszego wcześniej zarezerwowanego bungalowa. No cóż, po wejściu do „uroczego, czystego i przestronnego” domku na plaży stwierdziłam: kury w Polsce mają lepsze warunki w kurniku… Najbliższa cywilizacja oddalona o 4 km, skuterem nie da się jeździć po takich drogach a po drzewach skaczą nieznane nam zwierzęta. Fakt, rezerwowaliśmy dzień wcześniej domek i wiedzieliśmy, że nie będą to luksusy, ale na zdjęciach i w opisie wszystko wyglądało inaczej… Chociaż widok z werandy domku był niesamowity! Pogoda tego dnia była szczególnie męcząca, słońce paliło a ja miałam na plecach 15 kg. bagażu. Tak, wiem, słaby ze mnie podróżnik skoro narzekam na bagaż ale to tyle kilogramów na moich małych ramionach… Tu też nastąpił mój pierwszy głośny krzyk i awantura, bo w moim plecaku był pająk… Teraz się z tego śmieje, bo przypominam sobie jak później byłam naprawdę odważna, ale wtedy to było dla mnie coś okropnego haha. Zmęczeni, głodni i trochę źli, zdecydowaliśmy się wrócić do przystani i tam poszukać innego noclegu. Właściciel bungalowów zadzwonił po samochód, a Pani z Panem, którzy po nas przyjechali, byli bardzo pomocni. Zawieźli nas do biura swoich znajomych, gdzie mogliśmy skorzystać z Internetu i tam przez kolejne godziny szukaliśmy miejsca do spania z ciepłą wodą (na Koh Tao jest to problem). A jak jest z dostępem do Internetu? My przez cały wyjazd korzystaliśmy wyłącznie z wifi, które jest tak naprawdę wszędzie. Mieliśmy ze sobą laptopa, który m.in. w tej sytuacji z noclegiem bardzo się przydał.
Dopiero wieczorem mogliśmy się umyć, zjeść i odpocząć. Zatrzymaliśmy się w Living Chilled, ładne, czyste pokoju, spokojna lokalizacja na końcu miasteczka, tylko właścicielka średnio miła.
Zasypiając miałam tylko nadzieje, że kolejny dzień na tej wyspie będzie lepszy. Jak się później okazało piękniej być nie mogło!
Świetny post, to miejsce jest niesamowite i mam nadzieję że kiedyś uda mi się je odwiedzić!
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Zazdroszczę Wam tej podróży! Oczywiście w bardzo pozytywnym tego słowa znaczeniu 😉 Tajlandia jest moim marzeniem 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Kolejne wpisy będą o tym, jak na własną rękę i tanim kosztem zorganizować taki wyjazd, więc polecam obserwować 😉
PolubieniePolubienie
Zazdroszczę takiej podróży, cudne miejsce
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Faktycznie raj.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Wow! Rajskie miejsce, cudo!
PolubieniePolubione przez 1 osoba
NA Tej wyspie nie byliśmy. Mam nadzieję, że uda nam się tam kiedyś dotrzeć!
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Bardzo ciekawie opisane, rzeczywiście, niesamowite miejsce ❤
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Witam. Ja chcę się dowiedzieć więcej o tym pająku, bo mam okropną arachnofobię a lecę do Tajlandii na miesiąc. Jak on tam wlazł? Ogromny był? Jak się go pozbyliście? Dużo tam takich niechcianych gości?
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Też panicznie boję się pająków, dlatego pewnie mój opis jest wyolbrzymiony. Pająk był wielkości paznokcia (dla mnie to duży). Wytrzepałam plecak w panice i po sprawie 😉 Co do innych tego typu robaczków, to nie mieliśmy więcej przygód. Mieliśmy za to w każdym miejscu gdzie spaliśmy, małe jaszczurki ale one są pożyteczne (zjadają komary itp), więc nie bałam się. Można spotkać węże ale akurat Tajowie sprawdzali codziennie okolice domków. Warto na miejscu już kupić mugge na komary i inne insekty. Naprawdę nie ma się czego obawiać 😊 Ja w tym roku wybieram się na miesiąc m.in. do Indonezji a tam już są takie pająki jak w Australii, więc nie wiem jak to przeżyje 😭😓
PolubieniePolubienie