Phuket – dotarliśmy do hotelu około południa. Byliśmy zmęczeni, mieliśmy przecież za sobą noc na statku, postój na dworcu i podróż busikiem. Marzyliśmy, żeby się umyć i chociaż chwilę odpocząć, ale tak by nie tracić dnia. Z zewnątrz hotel prezentował się bardzo fajnie, przemiła obsługa i dobra lokalizacja, z dala od hałaśliwych ulic. Ale pokój… hm, po prostu brudno i nieprzyjemnie. I teraz najlepsze: było okno, które otwierało się na korytarz… żadnego dostępu do światła dziennego, tak, że w pokoju całą dobę panowała ciemność.
Zatrzymaliśmy się w Patong, czyli bardzo turystycznej części Phuket. Moje pierwsze wrażenie było złe, kolejne w sumie też. Było tam naprawdę dużo turystów, szczególnie z Rosji i Anglii, a nie był to jeszcze ten najbardziej imprezowy sezon. Ale po kolei, bo byliśmy tam trzy dni, a chcę umieścić to w jednym wpisie 😉
Plaża: Patong Beach, mi się nie spodobała. Zaraz przy plaży jest ruchliwa ulica i stragany, hotele, restauracje, trochę dalej, duże centrum handlowe. Plaża, w tamtym momencie była bardzo szeroka, bo akurat był odpływ, więc było pusto i w miarę spokojnie. Kolejnego dnia było już mnóstwo osób, raczej nie można tam zaznać spokoju. To plaża, dla ludzi, którzy preferują wykupić wycieczkę z biura podróży i mieć super hotel przy plaży z opcją all inclusive. Ale co kto lubi 🙂
Miasto w ciągu dnia: Idąc przez te wszystkie stragany, z pamiątkami i ubraniami, słysząc za sobą: Armani dolar! – czułam się jak na Stadionie Dziesięciolecia. Bardzo denerwowało mnie kiedy sprzedawcy zaczepiali nas, łapali za ramiona i starali się zwrócić uwagę na swoje produkty. Co prawda, większość pamiątek zakupiliśmy właśnie tam, ale zrobiliśmy to w ostatniej chwili. A i co zabawne, większość sprzedawców zna kilka słów po rosyjsku, bo uważają, że wszyscy turyści z Europy są z Rosji 😛 Jeżeli chodzi o pocztówki, kupiłam na wyspach ale wysłałam z Phuket, bo poczta z wysp przypływa rzadko.
Jedzenie na Phuket nie różniło się bardzo cenowo od wysp. My jedliśmy w takich typowych tajskich fast foodach – tanio i pysznie! No i codziennie, obowiązkowo słynne naleśniki. Warto przejechać się tuk tukiem, tylko trzeba negocjować cenę, w sumie jak ze wszystkim w Tajlandii ( tak samo z pamiątkami!). Oni patrzą jak ktoś wygląda, jak jest ubrany i w ten sposób wyceniają daną rzecz. Na Koh Tao podpatrzyłam, że wycenione pamiątki miały inną cenę rano a inną wieczorem 😛
W Patong są takie miejsca jak McDonald, Starbucks, Hard Rock Cafe itp., nie rozumiem jak na wakacjach w Tajlandii można jeść w takich miejscach, skoro wokół tyle miejscowych knajpek, ale są i zwolennicy tego typu restauracji.
Miasto nocą: Znacznie bardziej podobało mi się Patong wieczorem, nocą. Było też o wiele więcej ludzi na ulicach, ale miało to swój urok i ciekawy klimat. Oczywiście wszystkie stragany były wciąż otwarte, a wózków z jedzeniem, jeszcze więcej. Oczywiście poszliśmy w miejsce, na którym zależało nam najbardziej – Bangla. To taka ulica, która słynie z tego, że o każdej porze dnia są tłumy. Najwięcej ludzi jest jednak wieczorem, kiedy otwierają się nocne bary, dyskoteki i kluby go-go. Bangla Road ma kilkanaście bocznych uliczek, w których znajdują się bary go-go. W niektórych miejscach gra muzyka na żywo. Przed każdą taką uliczką i na głównej ulicy stoją dziewczyny ale też i mężczyźni, którzy zachęcają by wejść do polecanego klubu. Stwierdziliśmy, że skoro jesteśmy w takim miejscu to musimy zobaczyć jak to wszystko „działa”. Najpierw zachęceni przez jednego pana z ulicy, weszliśmy do trochę ukrytego klubu, gdzieś w podziemiach… Na wejściu niezbyt przyjemny pan, przeszukał nas i pozwolił wejść. Ciemno, dziwnie, kilku turystów, Tajka na rurze i kosmiczne ceny alkoholi (1000 baht za piwo). Alkohol tyle kosztował, bo niby nie płaciliśmy za wejście. Wyglądało to wszystko trochę podejrzanie. Ewakuowaliśmy się i to autentycznie! Pan, który nas wprowadził, dosyć mocno nalegał byśmy jednak zostali. Przekonaliśmy go, że musimy wymienić pieniądze i szybko wyszliśmy. Był niepocieszony, a nawet zły! Stwierdziliśmy, że lepiej jednak posiedzieć w barze na głównej ulicy Bangla. Aha, w ciągu dnia ulicą jeżdżą samochody, wieczorem jest to deptak. Wzdłuż ulicy, na barach tańczą długonogie Tajki, większość z nich to lady boys, więc uwaga Panowie 😉 W każdym takim barze są dziewczyny, które mają za zadanie umilić czas turystom. Nieważne czy jest to facet czy kobieta, Tajki zabawiają gości rozmową i angażują w różne gry tj. układanki, domino i inne tajskie gry. My odwiedziliśmy dwa takie bary, piwo kosztowało ok. 80 baht. Dziewczyny „tańczyły” wokół na barze, chociaż bardziej podrygiwały, bo nie wiem, jak można poruszać się w tak wysokich szpilkach! Myślę, że będąc w Phuket, warto odwiedzić Bangla Road. Nawet jeżeli nie chcesz wejść do baru, fajnie przespacerować się tą głośną i kolorową ulicą.
Wcześnie rano mieliśmy powrotny samolot do Dubaju, dlatego już o 5 przyjechał po nas busik, który wcześniej zamówiliśmy w hotelu (250 baht od osoby). Po drodze zatrzymaliśmy się jeszcze po inne osoby. Po około godzinie jazdy dotarliśmy na lotnisko. Byliśmy tak bardzo zmęczeni, bo nie spaliśmy już tej nocy, że marzyliśmy by odpocząć w samolocie. Lotnisko na Phuket jest całkiem duże, było mnóstwo osób i ale też małe zamieszanie. Rano na Phuket padało, więc pożegnaliśmy Tajlandię w deszczu 😦
Mimo, że Phuket mnie nie zachwyciło, było mi bardzo smutno wyjeżdżać. Cała podróż do Tajlandii była niesamowitym przeżyciem i otworzyła mnie na inne przygody. Obiecaliśmy sobie, że wrócimy do Tajlandii, ale tym razem do Bangkoku i północnej części kraju.
Zajęliśmy miejsca w samolocie, Kacper zasnął w kilka sekund, ja zdążyłam zauważyć, że wjeżdżamy na pas startowy. Obudziliśmy się w połowie drogi do Zjednoczonych Emiratów Arabskich…
Azja to miejsce, gdzie ulice tętnią życiem całą dobę i twój wpis to potwierdza. 😉
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Można tam bez problemu robić zdjęcia ludziom? 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Tak. W niektórych barach był zakaz ale większość na to pozwalała
PolubieniePolubienie
Marzę o podróży do Azji… uwielbiam ich kuchnię
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Uwielbiam Tajlandię! Tęsknię nie tylko na Phuketem, widokami, kolorem wody, ale tajskim jedzeniem na ulicy<3
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Nie lubię zimna, a tu taki piękny ciepły wpis 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Pięknie piszesz 😉 uwielbiam wracać po inspirację do Twoich relacji z Azji.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Bardzo mi miło, dziękuje 😊 Daj znać, czego chciałabyś sie jeszcze dowiedzieć, może jakieś ogólne podsumowanie albo co warto przywieźć itp. Będę wdzięczna 😉
PolubieniePolubienie
Na pewno to co warto ze sobą przywieźć 🙂 sama dostaję sporo zapytań co zabrać ze sobą z różnych miejsc i dlatego myślę, że to świetny pomysł na wpis (piszę właśnie krótki poradnik dot. Prezentów z USA). Pozdrowienia!
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Super 😀 Dziękuje bardzo!
PolubieniePolubienie
Nie ma za co 🙂 czekam w takim razie na nowy wpis. Do usłyszenia!
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Świeże lokalne i pyszne jedzenie (takie prosto z budki ulicznej), słońce – takich klimatów mi najbardziej brakuje zimą w Polsce 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Dokładnie tak i tego braku pośpiechu i spokoju w codziennym życiu. Szczególnie teraz, kiedy wszyscy szaleją przed świętami
PolubieniePolubienie
Ciekawe miejsce.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Miasto nocom wyglada pięknie. Ja praktycznie wogóle pamiątek nie kupuje nie lubie tej całej komerci.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Też nie jestem fanką jakiś bezsensownych pamiątek. Ale zawsze warto coś przywieźć. Ja kupiłam azjatyckie maseczki i kosmetyki, bo tak świetnych rzeczy nie ma nigdzie w Polsce. Magnesy, nie ważne gdzie jesteśmy, zawsze przywozimy. No i lucky cat, największa tandeta ale ma to specyficzny urok 😉
PolubieniePolubienie
Bardzo przyjemnie się czytało, tak jakby były to swoiste przemyślenia wyrwane z pamiętnika.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Dziękuje bardzo. Pozdrawiam 😊
PolubieniePolubienie
Ja też nie rozumiem jak można jeść w sieciówkach, jak jest się w takich fajnych miejscach. Dla mnie lokalne jedzenie to podstawa zwiedzania.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Fajnie się czytało 🙂 no i oczywiście ciekawe wiadomości… Ciekawa jestem reakcji tych wszystkich facetów, którzy nacięli się na „lady boys” 😀
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Chciec to móc i mieć 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Chciałabym tam kiedyś móc pojechać!
PolubieniePolubione przez 1 osoba
3 dni w Phuket? Gratuluje 😀 My ledwie wytrzymalismy 1 😉 hihi
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Mieliśmy samolot powrotny z Phuket, ale też uważam, że jeden dzień by tam wystarczył haha
PolubieniePolubienie
Pokój z oknem na korytarz? Niezły widok. Mój kolega w Singapurze miał pokój w ogóle bez okna i to chyba jednak lepsza opcja 😉
A co jest niezwykłego w tajskich naleśnikach?
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Chyba faktycznie lepiej bez okna haha. Tajskie naleśniki to niby nic nadzwyczajnego, ale świetne jest to, że są po prostu na każdym rogu, ich cena, ok 5 zł, dodatki (najlepsze z bananami i czekoladą) i to, że są robione przy zamawiającym a trwa to dosłownie minutę!
PolubieniePolubienie
Fajnie ukazałaś ten tętniący życiem kraj 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Też kompletnie nie rozumiem odwiedzania Starbucska czy innej sieciówki, podczas, gdy dookoła tyle cudownego ulicznego jedzonka!
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Chciałabym kiedyś przeczyć podobną wycieczkę. Wspaniałe wspomnienia mimo braku światła dziennego w pokoju, prawda? 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Chciałabym to zobaczyć na własne oczy. 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Prawda! Nie tylko w Tajlandii, ale w Wietnamie czy w krajach arabskich golą białych na ament, ależ mnie to wkurza! Jedzenie w miejscach dla „miejscowych” jest 100 razy lepszą opcją niż w restauracjach dla ludzi Zachodu. Również potępiam all exlusive – potem mają o białych zdanie jakie mają. Pozdrawiam 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Muszę się tam kiedyś wybrać!
PolubieniePolubione przez 1 osoba
moje marzenie! ktro wie, może kiedyś 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
To negocjowanie cen i agresywność sprzedających moze być ciężkim przeżyciem dla tych, którzy pierwszy raz odwiedzają Tajlandię. I nie tylko pierwszy – za każdym razem jest to swoisty szok kulturowy
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Kiedyś moja kumpela z Tajlandii przygotowała dla wszystkich sylwestrowe tamtejsze danie. Z tego co pamietam był to jakiś makaron. Mówiła ze zrobi łagodną wersję. Z tym ze ta łagodna dla niej wersja i tak była pikantna. Piliśmy wtedy strasznie duzo wody. 😂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Haha za każdym razem jak coś zamawiałam, prosiłam o nie ostre danie. Dostawałam łagodną- pikantną wersje 😀
PolubieniePolubienie
Już za dwa tygodnie lecę do Tajlandii, ale Phuket odpuszczam 😀
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Dlatego właśnie nie polecieliśmy na Phuket, za to zdecydowanie polecamy kambodżańskie wyspy Koh Rong czy wietnamskie plaże 😉
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Marzy mi się kiedyś wyprawa do Tajlandii, ale póki co nie mam takiej możliwości.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Na dzisiejszy dzień Azje mogę podziwiać tylko poprzez media 😦 Ale kto wie, może kiedyś też tam zawitam i będę mogła mieć wspaniałe przeżycie zaliczone osobiście 🙂
Pozdrawiam serdecznie
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Życzę Ci żebyś mogła zobaczyć te piękne miejsca na własne oczy 😊 Pozdrawiam 😊
PolubieniePolubienie
Jak dla mnie to stanowczo za tłoczno, nie dałabym rady tam wypocząć ani nawet cieszyć się czymkolwiek w tych tłumach ludzi. Ale nie każda część Tajlandii jest tak zapierniczona wszystkim, co możliwe, prawda? 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Oczywiście, że nie 🙂 Na wyspach, o których pisałam można spokojnie wypocząć. To też zależy od pory roku w Tajlandii. Jednak Bangla słynie z takich tłumów i ma to swój urok. Mimo to 3 dni na Phuket mi wystarczyły 😉 Lepiej się czułam np. na Koh Tao.
PolubieniePolubienie
Tajlandia jest na naszej liście, tym bardziej, że mam tam na oku kilka rejonów wspinaczkowych. Podobnie Wietnam czy Birma. Czy konkretnie sam Phuket to nie wiem, ale Bangkok na pewno, choćby po drodze 😉
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Tyle jest pięknych miejsc na świecie! A ja akurat boję się latać;/
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Ja też boję sie latać, nawet bardzo 😉 Ale pozytywne nastawienie, książka, muzyka, wino i 7 godzin w samolocie mogę wytrzymać 😄
PolubieniePolubienie